Menu

Przychodzą Święta. Dla jednych to przeżycie duchowe, religijne, dla innych pierwsze wyjazdy za miasto, rodzinne spotkania, czas inny niż zabiegana codzienność. A w tym roku jest jeszcze inaczej. Nie ma wyjazdów, nie ma rodzinnych spotkań. Jest trochę więcej samotności – moja Ciocia Australijska pisze, że będzie sama, chyba pierwszy raz; moi Rodzice będą bez nas, dzieci i wnuczek… to z jednej strony smutne, ale po zastanowieniu to rodzi we mnie więcej nadziei, więcej refleksji i pozytywnych uczuć. Nie skupiam się na walce z czasem, żeby zdążyć ze sprzątaniem, gotowaniem, nie rodzi to we mnie niepotrzebnego zresztą stresu i obłędu. Mam czas na… spokój. Na pomyślenie jak ważne były te dotychczasowe święta, że każde rodzinne spotkanie było swoistym świętem. Jak ważne jest to, że możemy być razem fizycznie, a nie tylko „on-line”. Że dobrze jest tak po prostu mieć bliskich.

Te trudne czasy rodzą w nas dużo pozytywnych uczuć, chyba więcej niż do tej pory, a może po prostu bardziej zwracamy na nie uwagę… Życzenia „zdrowych Świat” składane w sklepie przez maseczkę, mają inny, głębszy wymiar. Nasza izolacja, rękawiczki i maseczki to nie tylko dla mnie i mojej rodziny, ale dla nas wszystkich, dla innych, obcych. Myślimy i czujemy szerzej, bardziej, głębiej.

Te dziwne tegoroczne święta to wiele dobra. Dajemy dobro sobie wzajemnie przez każdy uśmiech, zakupy zrobione potrzebującym, gesty i słowa na ekranie komputerów i telefonów. To dużo nadziei – że będziemy mogli się spotkać, przywitać, przytulić i pocałować w policzek, że nasze życie będzie jak dawniej (choć już nigdy takie nie będzie), że pojedziemy rowerem do lasu i pobiegniemy do parku. Że nasz świat będzie zielony i dobry dla nas, a my będziemy dobrzy dla Świata😊

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.