Wczoraj minął kolejny w moim życiu Dzień Mamy. To od kilku lat skłania mnie do zastanowienia się nad tym kim dla mnie jest moja Mama oraz kim ja jestem dla moich dzieci. I od kiedy jestem świadomym liderem, managerem, coachem itd., to wiem z absolutnie pełnym przekonaniem, że rola mamy to najważniejsza i najbardziej wymagająca rola lidera. Oczywiście nie umniejszam roli ojców, ale nie jestem ojcem, więc wybaczcie panowie, odnoszę się do moich doświadczeń. Ale mimo „babskiego” wydźwięku, zapraszam do przeczytania do końca😊
Skuteczny lider to taki, który idzie razem z pracownikiem, pokazuje drogę i wspólnie działa, wspiera i pomaga. Pomoc nie jest wyręczaniem, a bardziej wskazywaniem na zasoby i możliwość ich wykorzystania. To podejście bardziej coachingowe, jak byśmy powiedzieli obecnie „naukowo” i „trendy”. Odpowiedzialny rodzic tak właśnie działa. Wiązałam buciki moich córkom tak długo, aż nie zobaczyłam, że już manualnie mogą same to zrobić i uczyłam. Zgodnie z najlepszymi biznesowymi praktykami uczyłam – pokazywałam, pozwalałam próbować a porażki traktowałyśmy jako przygodę, coś naturalnego, a nie wstydliwego i niechcianego. Nikt wtedy nie powiedział mi, że to co robię codziennie, intuicyjnie, to najlepsze praktyki liderskie😉 a szkoda…
Dojrzali rodzice pozwalają dzieciom eksplorować świat dbając o ich bezpieczeństwo, wpierając bardziej z boku niż ingerując w każdy krok. I tak samo działamy z naszymi pracownikami. Koncepcja zarządzania sytuacyjnego Kena Blancharda jest oparta o rozwój właśnie, o naturalny proces nabywania kompetencji, a za tym procesem ma nadążać nauczyciel, lider, mama😊
Moje kompetencje matki rozwijały się, podobnie jak moje kompetencje liderskie, jednak o wiele trudniej było o feedback i korektę. Pracownik praktycznie od razy komunikuje to, co myśli i sprawny lider jest w stanie odczytać te komunikaty i może o tym porozmawiać. Z dzieckiem, zwłaszcza malutkim, jest to trudniejsze. Ponadto bardzo dużo w nas emocji rodzicielskich i nie zawsze potrafimy przeanalizować sytuację i wybrać rzeczywiście strategicznie najlepsze rozwiązanie.
Jako matka pracująca zawodowo, zawsze miałam świadomość dzielenia swojego czasu i zawsze miałam poczucie, że nie spędzam go z moimi dziećmi tyle, ile potrzebują. A we mnie toczyła się walka co jest teraz ważniejsze – wspieranie kolejnej fabryki czy towarzyszenie moim dzieciom w ich podróży rozwojowej. Taki przełomem był moment, gdy NIE zobaczyłam jak nasza córka samodzielnie stanęła, bo byłam gdzieś daleko. Pamiętam, że poryczałam się w hotelowej łazience. Wiedziałam, że jako matka przeoczyłam coś ważnego, być może bardziej dla mnie… Od tego momentu pomału, krok po kroku dojrzewałam do bycia bardziej świadomą potrzeb moich dzieci, związanych z moją obecnością.
Nie jestem matką idealną i nigdy nie będę. Ale mam już czas na refleksję nad tym kim jestem dla moich dzieci, rozmowy z nimi i bliskość fizyczną wtedy, gdy jest to ważne i potrzebne.
Nie byłam nigdy idealnym szefem. Wiem jak długą drogę przeszłam, w której pomagali mi spotkani na tej drodze ludzie, od których mogłam się uczyć. Jestem im za to bardzo wdzięczna!
Nie jestem już szefem od kilku lat, za to z radością realizuję swoją misję uczenia liderstwa. Z refleksją, czasem na zmianę i mądrym towarzyszeniem w rozwoju😊
Skomentuj