Menu

Co jakiś czas wpadają mi w ręce/oczy artykuły czy akcje dotyczące kobiet w biznesie. Przez kilka pierwszych lat swojej pracy zawodowej zupełnie nie zgadzałam się z pokazywaniem kobiet „pracujących” jako tych, które muszą/robią więcej, od których więcej się wymaga (w domyśle: więcej niż od mężczyzn).

Nie widziałam siebie, młodej idącej do przodu, jako takiej właśnie kobiety. I być może tak było rzeczywiście, bo pracowałam w firmie, która z jednej strony jest bardzo „męska” (produkcja samochodów – podwójnie męska), ale równocześnie zabiegała o pierwiastek żeński i swoją globalną polityką sprawiała, że kobiety były/są traktowane na równi z mężczyznami. Od kilku lat szefem tej korporacji jest kobieta😊 Poza tym miałam pracę, którą traktowałam jako swój rozwój, w której spotkałam przyjaciół (są nimi do tej pory) i nie miałam innych obowiązków.

Z czasem pojawiły się dzieci, zupełnie nowe dla każdej kobiety obowiązki, ale to było naturalne, że uczę się ich, żyję nimi i łączę pracę zawodową z domową. Nie miałam do pomocy zastępu babć i cioć, większość rzeczywistości ogarniałam z pomocą mojego męża. I to było dla mnie naturalne. I tak żyłam kilkanaście nie widząc specjalnie różnicy pomiędzy tym co robię ja a moi koledzy. I tak było mi mentalnie błogo, aż do czasu wyjazdu na kontrakt.

Wśród obcokrajowców byłam jedyną kobietą z dziećmi, więc na mojej głowie był cały chaos zawodowy oraz domowy: współpraca z właścicielami domu, szkoła, lekarze, opiekunka, gotowanie, zakupy, wymiana pieniędzy, itd. itd… A moi koledzy zapraszali – chodź z nami na mecz, chodźmy na kolację, wernisaż, imprezę z partnerami biznesowymi… Bardzo się dziwili, jak mówiłam, że muszę do domu, bo dzieci, zadania domowe, opiekunka, pranie, gotowanie, urodziny,…  W wielu przypadkach nie mieli pojęcia, że to są obszary życia, które nie dzieją się same, że trzeba je ogarnąć. I to był moment, kiedy przeważnie zastanawiali się: „to chyba robi moja żona”. A moją standardową odpowiedzią było: „nie mam żony – szkoda!” I było mi niewygodnie z tą odpowiedzią, bo wtedy zaczęłam zauważać, doświadczać czasami boleśnie, że moje życie kobiety biznesu, jest zdecydowanie bardziej skomplikowane niż moich kolegów.

I tak prawie dekadę myślę o tym. Świadomie doświadczam bycia „kobietą pracującą”, ale też świadomie staram się dbać o siebie i inne kobiety biznesu.

Doszłam do wniosku, że „nie bojąc się żadnej pracy” (jako „kobieta pracująca”) brałam na siebie wszystko, uznając, że tak po prostu być musi. Ale tak nie jest! Sama sobie budowałam swoją rzeczywistość, żeby móc padać ze zmęczenia na twarz. Ale nie muszę😊

I to było odkrycie!

Jak sobie z tym radzę? Mówię – co nie jest łatwe. Ale zanim powiem, zastanawiam się czego tak właściwie chcę. Przykład z ostatnich dni: Nie lubię gotować i codzienne gotowanie w czasie epidemii zabija mnie (frustruje i złości). Po 2 tygodniach powiedziałam to mojej rodzinie i zaproponowałam, żeby każdego dnia inna osoba odpowiadała za gotowanie, co oznacza cały proces (E2E) od wymyślenia menu, przez gotowanie, podanie i posprzątanie po obiedzie. Entuzjazmu nie było (i nie oczekiwałam go), ale jest zrozumienie i akceptacja zaangażowania się wszystkich domowników w gotowanie obiadów. Moja rola domowa została skurczona i dobrze mi z tym, zwłaszcza, to ja  przeprowadziłam tę zmianę!

Moja znajoma, Pani Dyrektor, żaliła się, że w czasie epidemii kończy prace on-line około 19 i zaraz jest atakowana przez swoje dzieci (a ma ich troje) i każde potrzebuje wsparcia w zadaniach, każde chce porozmawiać i spędzić z nią czas. Więc pada na przysłowiowy pysk około 22, żeby o 6 rano być na nogach i tak każdego dnia. Jest zmęczona, zła, sfrustrowana, nieszczęśliwa, i ma poczucie, że musi dać radę. Musi? Musi sama? Dlaczego? Czy te wszystkie jej obowiązki są faktycznie tylko jej zadaniami? I tak krok po kroku przechodzimy razem przez każdy jej dzień, każdą jej emocję i potrzebę. I powolutku rodzi się nowa jakość, nowa Ona – spokojniejsza, zadowolona i bardziej spełniona.

Kobieta pracująca może być szczęśliwa i uśmiechnięta jak niezapomniana Irena Kwiatkowska, zależy to tylko od niej samej😊

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.