Dlaczego piszę leadership a nie po polsku: przywództwo? To pytanie zadała moja przyjaciółka i chcę wyjaśnić, bo sprawa jest nieco skomplikowana. Zdecydowanie wolę słowo Leadership z wielu powodów, a właściwie z powodu wielu skojarzeń.
Przede wszystkim moja przygoda zawodowa a w tym z liderstwem, zaczęła się właściwie w korporacji (co dla mnie było dobre) amerykańskiej, więc tam był Leadership. Co prawda wcześniej miałam szefa (pracując w małej firmie reklamowej), ale chyba jakoś wymazałam to doświadczenie z pamięci, bo i kiepski był lider i kiepska nasz realcja zawodowa.
Jestem zdecydowanie dzieckiem PRLu, które chodziło na pochody pierwszomajowe z całą szkołą i prace społeczne, i w związku z tym słowo przywództwo kojarzy mi się bardzo politycznie, bardzo komunistycznie i niestety mało dobrze… Przywódcy w tamtym czasie byli głównie z nadania a nie przekonania i chyba kompetencyjnie też było średnio.
Oczywiście są na świecie Przywódcy Wielcy, charyzmatyczni jak Ghandi, Mandela, JPII, ale jakoś nie pasują mi do zwykłego, codziennego biznesu. To dla mnie zdecydowanie inna liga i może dlatego szef w pracy to dla mnie nie Przywódca a po prostu Lider.
I dlatego właśnie mówię częściej o Leadershipie a nie o Przywództwie. Lider to ten człowiek, który uczy mnie nowych zadań, wita mnie co rano pozytywnie, daje mi swobodę, ale i odpowiedzialność, zna i ceni moje kompetencje. Darzy szacunkiem i zaufaniem.
Poza tym słowo Leadership ma dla mnie zaszytą w sobie relacyjność (trochę jak friendship). A budowanie relacji z innymi jest dla mnie ważne. Oczywiście, że relacje biznesowe są inne niż prywatne, ale są bardzo ważne dla każdego uczestnika tej więzi. To one dają poczucie przynależności, ważności. To one dodają nam skrzydeł…
Tydzień moja była pracownica z US napisała, że brak jej pracy ze mną, że chciałaby dalej ze mną współpracować. Nie pracujemy razem prawie 3 lata. Pomyślałam sobie, że chyba byłam dla niej prawdziwym Liderem i to był dobry Leadership – to bardzo budujące!
Skomentuj